Relacja z Supermaratonu Gór Stołowych

Relacja z Supermaratonu Gór Stołowych

 

Od rana duży upał (podobno to tutaj tradycja), więc warunki zapowiadały się wyjątkowo ciężkie. Przed startem kilka wskazówek od organizatorów i start. Początkowe 28 km prowadziło po stronie czeskiej, na 8 i 18 km zlokalizowane były punkty żywieniowe. Widoki niesamowite, w wielu miejscach występują ogromne skały piaskowcowe, które tworzą skomplikowany labirynt ścieżek. Po 28 km trasa wraca do Pasterki, w której zlokalizowany jest kolejny punkt żywieniowy i drewniana balia z lodowatą wodą dla ochłody. Ostatnie 20 km prowadzi po polskiej stronie i zaczyna się zbiegiem w sąsiedztwo Skalnych Wrót. W tej części trasy znajduje się najcięższe podejście. Potem trasa prowadzi pod Szczeliniec, a następnie bardzo techniczny zbieg na parking przy drodze prowadzącej do Pasterki. Tutaj zlokalizowany jest kolejny punkt żywieniowy, a po nim zaczyna się chyba jedyny stosunkowo łatwy zbieg prowadzący przez łąki i las w stronę ośrodka WSO, a potem droga zaczyna prowadzić (łagodne podejście) do Błędnych Skał, przy których przygotowano ostatni punkt żywieniowy (w zasadzie tylko woda). Za Błednymi Skałami w miarę płaski odcinek przez Długie i Krągłe Mokradła, Lisi Grzbiet i krótki zbieg do Karłowa. Kolejny odcinek prowadzi do asfalcie, a końcowy część trasy to ponad 600 schodków podejścia pod schronisko na Szczelińcu. Zamknięcie trasy zaplanowano na 18:00, od 15:00 odbywało się pasta party przy DW Szczelinka, a od 20:00 zorganizowano ceremonię wręczenia nagród uczestnikom biegu.

 

Dla mnie bieg tym razem „skończył się” praktycznie po 28 km (do tego momentu walczyłem z czasem), a dalsze 20 km to już tylko walka z testowanym plecakiem i wysoką temperaturę. W większości odcinek ten przeszedłem, ale na szczęście limit czasu był na tyle mało restrykcyjny, że przybyłem na metę z ponad 50 minutowym zapasem czasu. O trudności trasy i warunków atmosferycznych może świadczyć fakt, że na około 360 zawodników z trasy zeszło 100 osób. Z kilku maratonów górskich, które do tej pory przebiegłem, Góry Stołowe wydają mi się najbardziej wymagające, czemu sprzyja bardzo techniczna trasa (dużo krętych odcinków, krótkie i trudne zbiegi po korzeniach i między głazami), zwykle mało sprzyjająca aura (duży upał), a na deser dochodzi jeszcze kultowe podejście pod schronisko na Szczelińcu (chyba każdy w myślach „dziękuje” Piotrowi Hercogowi za te schody).

 

Autor: Tymek Zydroń